"Kiedyś bałem się, że pójdę do piekła. Ale teraz w nim jestem i wcale nie wydaje się takie straszne."
Co w fabule piszczy?
Czy masz odwagę spojrzeć w utraconą twarz?
W małym, cichym miasteczku mieszkała grupa przyjaciół. Wśród nich Ambrose Young — błyskotliwy i śmiały, młody zapaśnik ze sporymi szansami na sportową karierę. Nic dziwnego, że nie zwrócił uwagi na Fern Taylor. Zawsze miła i pogodna, nie rzucała się w oczy. Nie zauważył, że obdarzyła go uczuciem szczerym i silnym — to dla niego za mało.
Ich wspólna historia mogłaby nigdy nie powstać, gdyby pewnego dnia nie wybuchła wojna. Ambrose wraz z czterema przyjaciółmi z miasteczka wyruszył do Iraku. Wrócił sam, ciężko ranny. Stracił nadzieję, ale nie Fern. Jej uczucie do niego wciąż trwało, choć już wkrótce okazało się, że miłość do mężczyzny ze złamaną duszą nie jest prosta.
To historia małego miasteczka, piątki przyjaciół i opowieść o wojnie, z której wrócił tylko jeden. To piękna bajka o miłości jak z kart romansów, o zwykłej dziewczynie, która pokochała zranionego wojownika. Tej historii nie można było piękniej napisać.
Ich wspólna historia mogłaby nigdy nie powstać, gdyby pewnego dnia nie wybuchła wojna. Ambrose wraz z czterema przyjaciółmi z miasteczka wyruszył do Iraku. Wrócił sam, ciężko ranny. Stracił nadzieję, ale nie Fern. Jej uczucie do niego wciąż trwało, choć już wkrótce okazało się, że miłość do mężczyzny ze złamaną duszą nie jest prosta.
To historia małego miasteczka, piątki przyjaciół i opowieść o wojnie, z której wrócił tylko jeden. To piękna bajka o miłości jak z kart romansów, o zwykłej dziewczynie, która pokochała zranionego wojownika. Tej historii nie można było piękniej napisać.
(źródło - http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4096796/making-faces)
Moja opinia
Twórczość Amy Harmon jeszcze do niedawna była dla
mnie wielką niewiadomą. W zeszłym roku, w Polsce, ukazały się dwie
bestsellerowe powieści autorki („Prawo Mojżesza” i „Pieśń Dawida”), które wywołały
ogromne zamieszanie w blogosferze, a dodatkowo otrzymały bardzo wysokie oceny
od czytelników. Pomimo wielu zachęt nie przeczytałam żadnej z wymienionych przeze mnie książek.
Jednak, kiedy moich uszu doszła wiadomość, że wydawnictwo zamierza wydać już
trzecią powieść Amy Harmon, postanowiłam dłużej nie zwlekać i w końcu po nią sięgnąć. I tak w moje ręce trafiła książka „Making faces”, która swoją premierę
miała w styczniu.
Amy Harmon w swojej najnowszej powieści porusza
tematy bardzo bliskie każdemu z nas. Przyjaźń, odrzucenie, miłość, strach,
odwaga, śmierć to tylko kilka przykładów tego do czego książka nawiązuje. Tak naprawdę
„Making faces” to opowieść o każdym z nas, o ludziach dalekich od ideału.
Autorka nie idealizuje swoich bohaterów, nie przedstawia ich w jak najlepszym
świetle, a wręcz przeciwnie, ukazuje ich wady, ograniczenia, problemy, z
którymi muszą sobie radzić każdego dnia. Dzięki temu przekaz książki jest mocniejszy,
a losy bohaterów i sami bohaterowie stają się nieco bardziej realistyczni.
"Gdy się komuś długo przyglądasz, przestajesz widzieć doskonały nos albo proste zęby. Przestajesz widzieć bliznę po trądziku i dołek na brodzie. Te cechy zaczynają się zamazywać, a ty nagle widzisz kolory i to, co kryje się w środku, a piękno nabiera zupełnie nowego znaczenia."
Autorka przybliża nam losy trójki bohaterów – Fern,
Baileya i Ambrose’a. Trzy zupełnie różne osoby, trzy odmienne historie, a tym co
ich łączy jest… przyjaźń i jedno tragiczne wydarzenie. Zastosowana w powieści
narracja trzecioosobowa oraz liczne retrospekcje umożliwiają dokładne poznanie
każdego z nich jak również rzucają nowe światło na wiele dotąd niejasnych
wydarzeń.
Fern to typowa „szara myszka”, cicha,
niewyróżniająca się z tłumu, ale za to posiadająca w sobie wielkie pokłady
dobroci i empatii. Fern to marzycielka i romantyczka szaleńczo zakochana w
kapitanie drużyny zapaśniczej, który jak możecie się spodziewać nie zwraca na
nią najmniejszej uwagi. Na co dzień pomaga i dotrzymuje towarzystwa swojemu
niepełnosprawnemu kuzynowi Baileyowi, z którym oprócz więzów krwi, łączy ją
wielka przyjaźń. To właśnie relacja pomiędzy Baileyem a Fern podbiła moje serce
i wiele razy podczas czytania doprowadzała mnie do łez wzruszenia. Autorka w
piękny sposób przedstawiła postać samego Baileya, który pomimo swojej choroby
pozostawał najbardziej pogodną i radosną postacią w książce. Był jak promyk
słońca, nigdy nie narzekał, nigdy nikomu nie zazdrościł, zawsze chętnie
pomagał. Miał czasami gorsze dni, każdy z nas je miewa, jednak często to
właśnie on podnosił wszystkich wokół na duchu. Jego postać była spoiwem, które
połączyło dwóch pozostałych bohaterów ze sobą. Ambrose to najprzystojniejszy
chłopak w szkole oraz utalentowany sportowiec, inteligentny i błyskotliwy, jednym
słowem - ideał. Będąc twardym na zewnątrz ukrywa głęboko bardziej wrażliwą
stronę swojej osobowości. Czując presję otoczenia dotyczącą jego dalszej kariery sportowej podejmuje decyzję, która już
na zawsze zmieni jego życie…
"- Dlaczego straszne rzeczy przytrafiają się tak dobrym ludziom? (..)- Bo straszne rzeczy przytrafiają się wszystkim. Tylko tak bardzo jesteśmy skupieni na sobie, że nie widzimy gówna, z którym się zmagają wszyscy inni."
Brzmi trochę banalnie? Jednak uwierzcie mi w tej
historii nie ma nic banalnego czy schematycznego. „Making faces” nie jest
typową historią o miłości, a nawet więcej, myślę, że nazywanie tej książki
romansem byłoby nieporozumieniem i trochę odbierałoby głębie jej przekazu. Tak
naprawdę miłość, taka typowa miłość pomiędzy kochankami, nie gra tutaj
pierwszych skrzypiec. Oczywiście możemy obserwować rodzące się uczucie pomiędzy
Fern a Ambrosem, które jest subtelne, młodzieńcze i urzekające, jednak nie
stanowi ono tutaj głównego motywu. „Making faces” to historia o tym, że życie
jest nam dane tylko raz i musimy je wycisnąć jak cytrynę, do końca, by nie
żałować ani chwili. Amy Harmon zwraca uwagę na to jak wiele osób nie docenia
tego co posiada w swoim życiu. Pewne rzeczy bierzemy za pewnik, za coś co raz na
zawsze jest nam dane. Dlatego narzekamy, kręcimy nosem a nawet zazdrościmy
innym czegoś nie doceniając tego co sami już mamy i za co powinniśmy dziękować.
W dzisiejszych czasach takie sprawy jak zdrowie, rodzina, miłość przestają mieć
już jakiekolwiek znaczenie. Ludzie bardziej przywiązują się do spraw
materialnych i to właśnie te rzeczy cenią bardziej.
Autorka ukazuje nam brutalną prawdę jaką niesie ze
sobą…życie oraz to jak bardzo jest ono ulotne i kruche. Zwraca również uwagę na istotny banał, o którym wszyscy zapominamy – nie liczy się uroda a wnętrze.
Nie liczy się to jak bardzo atrakcyjna/ atrakcyjny jesteś, bo uroda przemija, a
to jakim jesteś człowiekiem i co sobą reprezentujesz pozostanie na zawsze. Jeżeli mam być szczera, to „Making faces” jest
książką, która pomimo wielu łamiących serce momentów, leczy zranione dusze i
podnosi czytelnika na duchu. Nie będę oryginalna jeżeli określę książkę Amy
Harmon jednym słowem – piękna, ale taka właśnie ona jest, piękna, pouczająca,
prawdziwa. Od bardzo dawna czekałam na historię, która mnie
porwie bez reszty, a losy bohaterów będę przeżywać jak swoje własne.
Podsumowując, „Making faces” to książka, którą
MUSICIE przeczytać! Obiecuje Wam, że ta historia zapisze się głęboko w waszej
pamięci i w sercu. Polecam!
"Jeżeli Bóg wymyślił nam twarze, to czy się śmiał, gdy stworzył mnie?
Czy stworzył nogi, które nie chodzą, i oczy, które widzą źle?
Czy stworzył nogi, które nie chodzą, i oczy, które widzą źle?
Czy kręci loki na mojej głowie, tworząc z nich dziką burzę?
Czy zatyka uszy głuchemu, robiąc to wbrew ludzkiej naturze?
Czy mój wygląd to przypadek, czy okrutne zrządzenie losu?
Czy mogę obwiniać Go za to, czego u siebie nie znoszę?
Za wady, które mnie prześladują w najgorszych snach,
Za brzydotę, której nie znoszę, za nienawiść i za strach?
Czy czerpie z tego jakąś przyjemność, że wyglądam aż tak źle?
Jeżeli Bóg wymyślił nam twarze, to czy się śmiał, gdy stworzył mnie?"
Moja ocena: 6/6
Autor: Amy Harmon
Tytuł: Making faces
Gatunek: romans, dramat, powieść obyczajowa
Ilość stron: 344
Okładka: miękka
Wydawnictwo: Editio
Za egzemplarz oraz możliwość zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony komentarz!
Zapraszam ponownie!