poniedziałek, 7 listopada 2016

#47 Katy Evans "Manwhore" czyli kontynuacja potrzebna na wczoraj!



Manwhore Katy Evans

Katy Evans po sukcesie serii Real nie osiada na laurach i zaskakuje czytelników tworząc kolejną serię erotyczną, która jest jeszcze bardziej namiętna i bardziej pociągająca, a przy tym lekka i zabawna. Pan Saint może i nie jest święty, ale zdecydowanie trudno jest  mu się oprzeć. Czytając książkę przepadłam całkowicie, a z Tobą będzie tak samo.



Co w fabule piszczy?

Rachel czekała na taką szansę całe swoje życie. Piękna i utalentowana dziennikarka ma przeprowadzić wywiad z jednym z najprzystojniejszych, najbogatszych i najbardziej legendarnych biznesmenów w Chicago, znanym na mieście jako playboy, któremu nie oprze się żadna kobieta. Zdeterminowana dziewczyna jest gotowa zrobić wszystko, aby poznać sekrety Malcolma, a przy okazji napisać tekst, który zapewni jej błyskotliwą karierę. 

Malcolm Saint jest bogaty, wpływowy i obłędnie przystojny. Na temat jego życia krążą legendy, ale nikt tak naprawdę nie wie, czy mają coś wspólnego z prawdą. Pan Saint ukrywa o wiele więcej, niż się wszystkim wydaje, a jedyną osobą, która może do niego dotrzeć jest Rachel. czy kobiecie uda się dowiedzieć czegoś więcej o mężczyźnie, o którym mówi cała śmietanka towarzyska Chicago?

(źródło - Wydawnictwo Kobiece)


Moja opinia
 
Wiecie po czym można poznać dobrą… naprawdę dobrą książkę? Znacie to uczucie, gdy podczas czytania w waszej głowie wyświetlany jest film? Gdy losy bohaterów stają się waszymi losami, a doświadczane przez nich emocje stapiają się z waszymi? Taka właśnie jest najnowsza książka Katy Evans. Intrygująca, zniewalająca, zabawna, trzymająca w napięciu, podniecająca - mogę tak wymieniać w kółko, a i tak będzie za mało. Według mnie „Manwhore” to jeden z lepszych erotyków, jaki do tej pory czytałam.

"Bezwzględny, tak o nim mówią. Pies na baby. I tak ambitny, że Midas może się przy nim schować. O tak. Podobno pan Saint nie spocznie, dopóki cały świat nie stanie się jego własnością."

Uwielbiam erotyki, przeczytałam ich naprawdę sporo i z każdą przeczytaną książką moje wymagania co do tego gatunku literackiego rosną.  Nie zadowoli mnie już oklepana fabuła, niczym nie wyróżniający się bohaterowie czy mdła akcja oparta tylko i wyłącznie na scenach erotycznych. Jak do tej pory trafiłam na jeden erotyk, który mnie dosłownie zwalił z nóg i postawił bardzo wysoką poprzeczkę dla innych autorów. Mam na myśli serię Driven od Kristy Bromberg. Przez półtora roku czekałam na kolejną książkę, która mną wstrząśnie, przykuje do kanapy i zawładnie moimi myślami. Powoli traciłam nadzieję, ale w końcu w moje dłonie trafił Pan Saint i przepadłam. Dosłownie.

"Ja nie zjednuje sobie sympatii, panno Livingston. Rzekłbym, że ludzie reagują na mnie wyłącznie na cztery sposoby: chcą się do mnie modlić, chcą mną być, chcą się ze mną pieprzyć albo chcą mnie zabić."

Nie sądziłam, że Katy Evans napisze książkę, która okaże się tak idealna pod względem fabuły, stylu pisania oraz bohaterów. „Manwhore” to erotyk, który zachwyca lekką, ciekawą i zabawną fabułą, rozbudza wyobraźnię oraz trzyma w przyjemnym napięciu już od pierwszej kartki. Nie da się ukryć, że autorka podąża za pewnym utartym schematem częstym w gatunku erotycznym czyli „milioner i kopciuszek”. Jednak Katy Evans tak sprytnie lawiruje i urozmaica całą historię, tworząc momenty zaskoczenia i napięcia powodujące szybsze bicie serca, że czytelnikowi wcale to nie przeszkadza. 

" - Jak się według ciebie trzęsie światem dziewczyny? (...) - Ty mi powiedz (...) Nigdy nie miałem ochoty zatrząść światem żadnej kobiety, tak jak chcę zatrząść twoim."

W „Manwhore” od początku do końca akcja toczy się płynnie, perypetie pana Sainta i Rachel przykuwają uwagę czytelnika, a gorące sceny erotyczne są powodem wypieków na twarzy. Zdecydowanie mogę stwierdzić, że seria Real według mnie jest znacznie gorsza od „Manwhore”. Dopiero tutaj Katy Evans odkryła przed czytelnikami swoją zabawną stronę, co przekłada się na błyskotliwe i humorystyczne dialogi pomiędzy bohaterami. Seria Real była mroczna, ciężka, pełna niepokoju, a „Manwhore” jest jak promień słońca, lekka i przyjemna.


"- Umiałbyś być monogamistą? - Byłbym monogamistą, dla swojej dziewczyny. (...) Widzisz, nigdy nie miałem dziewczyny, którą bym postrzegał jako swoją. Wszystkie były własnością prywatną. (...) Ale jest taka jedna dziewczyna. Moja własność prywatna."

Co do bohaterów… uwielbiam ich, nie mam im nic do zarzucenia, a zazwyczaj jestem bardzo krytyczna jeżeli chodzi o bohaterów literackich. Tym razem postać Rachel już od samego początku wzbudziła moją sympatię, jej przemyślenia, wpadki, które czasami zalicza, to jak „poradziła” sobie z panem Saintem zasługuje na moje uznanie. Jeżeli chodzi o pana Sainta… uff… czy wam też jest tak gorąco?! Pan Saint to istny grzech w podniecającym opakowaniu, skrywający naprawdę gorące i zniewalające wnętrze, pełen tajemnic, w rzeczywistości zupełnie inny niż na co dzień pokazuje światu. Na pozór wydaje się być niedostępny, zimny, wykorzystujący kobiety, by zaspokoić swoje pragnienia, jednak Rachel odkrywa go, warstwa po warstwie i dowiaduje się kim jest tak naprawdę. Zdecydowanie Rachel i pan Saint pozostaną jedną z moich ulubionych par bohaterów.

"Ludzie widzą we mnie osobę, która może dać im gwiazdkę z nieba, ale ty patrzysz na mnie tak, jakbym już to zrobił. Jakby do szczęścia wystarczał ci sam fakt, że istnieję."

Tak jak już wspomniałam w „Manwhore” nie brakuje scen seksu, jednak wszystko zostało subtelnie wyważone, a same zbliżenia nie wywołują na twarzy czytelnika grymasu niezadowolenia czy zażenowania. Tak naprawdę długo należy czekać aż w końcu dojdzie do tego oczekiwanego momentu. Ale wiecie co w książce Katy Evans jest najlepsze, ano to że czytelnik czeka na tą chwilę wraz z Rachel. Autorka tak sprawnie buduje napięcie, tak podsyca atmosferę pomiędzy bohaterami, nęci i kusi, że można niemal odejść od zmysłów. Czytając „Manwhore” prowadziłam ze sobą prawdziwą walkę. Z jednej strony chciałam książkę jak najszybciej skończyć i poznać jej zakończenie, a z drugiej nie chciałam tak szybko żegnać się z panem Saintem. 

Podsumowując, na taki erotyk czekałam od dłuższego czasu. Lekki, zabawny, kipiący namiętnością i pożądaniem, pełen błyskotliwych i zabawnych dialogów, dobrze skonstruowanych bohaterów oraz posiadający wciągającą fabułę. Musicie liczyć się z tym, że gdy w wasze ręce wpadnie pan Saint, nie będziecie mogli odłożyć książki, dopóki nie poznacie zakończenia. Na szczęście "Manwhore" to nie koniec  historii Rachel i Malcolma. Już niedługo (mam nadzieję) w księgarniach pojawi się kontynuacja serii, na którą czekam z niecierpliwością. 


Moja ocena: 6/6
Tytuł: Manwhore (seria Manwhore - tom I)
Autor: Katy Evans
Okładka: miękka
Ilość stron: 400
Wydawnictwo: Kobiece


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony komentarz!
Zapraszam ponownie!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...