Przyszedł czas na recenzję kolejnej książki, która również narobiła ostatnio sporo zamieszania. Skuszona pozytywnymi recenzjami, postanowiłam dać ponieść się historii Kate Sedgwick i odkryć jaką tajemnicę skrywa tytułowy Promyczek. Jednak na to co czytelnikom zgotowała Kim Holden, nie byłam przygotowana. Zapraszam do przeczytania recenzji.
Kate Sedwick to tytułowy Promyczek, tak nazywa ją jej wieloletni przyjaciel Gus. Dlaczego akurat takie przezwisko? Bo Kate jest niczym słońce, rozjaśnia swoim blaskiem wszystko dookoła, przy niej nigdy nie doznasz smutku czy przygnębienia. Jest niezwykła i urocza zarazem. Życie Kate nigdy nie było łatwe, brak poczucia bezpieczeństwa i miłości, powinien odcisnąć w niej trwały ślad, powinien być traumą na całe życie. Jednak tak się nie stało. Tym co wyróżnia Kate, jest jej niezłomny optymizm, zdolność do wyszukiwania pozytywnych stron każdej sytuacji oraz bezinteresowność. Jest dobra do szpiku kości! Mogłoby się wydawać, że celem życiowym Kate jest sprawianie radości wszystkim dookoła, pomaganie nawet tym przez nią nie lubianym oraz czerpanie z życia pełnymi garściami. Ale przede wszystkim - nie zakochać się. W nikim. To jest żelazna zasada, której jak do tej pory udawało się jej przestrzegać. Rozpoczynając studia w Grant, nie spodziewała się, że jedno spojrzenie, jeden uśmiech Kellera, będą w stanie zburzyć mur, który wokół siebie budowała. Jednak kiedy mur zaczyna się kruszyć, a Kate zakochiwać, na jaw wychodzą tajemnice ich obojga. Tajemnice, które wszystko zmienią, a po sobie pozostawią tylko ból i cierpienie.
"Moje życie nie będzie bajką i nie przeszkadza mi to. Żyję teraźniejszością, bo w moim świecie nie ma zakochania, małżeństwa oraz szczęśliwego zakończenia, ponieważ życie jest zbyt skomplikowane. I pogmatwane."
Akcja powieści rozwija się bardzo powoli, możemy dokładnie prześledzić losy Kate od października do stycznia. Dzięki temu czytelnik może stopniowo przygotowywać się na to co nadejdzie. Mimo, że książka nie odznacza się wartką akcją, nie mamy tam szybkich zwrotów sytuacji o sto osiemdziesiąt stopni (przynajmniej na początku), to czytelnik nie nudzi się. Wręcz z zaciekawieniem śledzi powoli rozwijające się uczucie pomiędzy Kate a Kellerem. To nadaje powieści cechy bardziej realistyczne. Jeżeli chodzi o samych bohaterów, mamy trzy postaci, które dominują w książce. Jest to Kate, Gus oraz Keller.
"Nie mogę pozwolić, by złe rzeczy miały na mnie wpływ, ponieważ pożrą mnie żywcem. Złe myśli powinny pozostawać we właściwym miejscu mojego umysłu i nie mieszać się z tymi dobrymi, ponieważ wtedy nic już nie będzie właściwe."
Kate jest niezwykle pozytywną postacią, wiecznie uśmiechnięta, nigdy nie narzeka. Czytając książkę, w pewnych momentach zazdrościłam jej, tej pogody ducha oraz umiejętności zjednywania sobie ludzi. Dzięki urokowi osobistemu zdobywała przychylność osób, które początkowo nie były do niej przyjaźnie nastawione. Kate to prawdziwy Promyczek, jest niezwykła. Jest tak optymistycznie nastawiona do świata i do ludzi , że wręcz to nierealne by taka osoba mogła rzeczywiście istnieć. Bardzo polubiłam tą bohaterkę.
"Gus, przecież mnie znasz. Mam nawet motto: żadnych wyrzutów sumienia. Wyrzuty sumienia prowadzą do rozmyślań, gniewu, smutku, a ja nie mogę sobie na to pozwolić."
Gus to wieloletni przyjaciel Kate, jej powiernik, jej najbliższa rodzina. Wszystkie dobre wspomnienia z dzieciństwa Kate, są związane właśnie z nim. Ich relację można uznać za trochę skomplikowaną, jednak to co jest charakterystyczne między nimi, to ta namacalna nić porozumienia, którą czytelnik może poczuć. Jest to magiczne uczucie, które ich łączy.
"Odkrywanie nowych rzeczy jest jak magia. Muzyka istnieje po to, by jej słuchać, więc według mnie każdy powinien z niej czerpać. Garściami. Muzyka ma moc. Łączy ludzi."
Keller niezwykle przystojny student, jest też trochę nieśmiały. Sztywno trzymający się swoich planów nie wie, że kiedy w jego życie wkroczy Kate nic nie będzie już takie samo. Dopingowany przez dziewczynę zmienia swoje życie, które do tej pory było niekończącym się pasmem spełniania oczekiwań rodziców. Dzięki niej wychodzi ze swojej strefy komfortu, ale również doświadcza uczucia tak silnego jak nigdy. Kiedy tajemnice wychodzą na jaw, wszystko się zmienia, a pozorny spokój zostaje zburzony niczym domek z kart.
"Właśnie o to chodzi w życiu, o ludzi i zachody słońca. Zwłaszcza o ludzi. A szczególnie kiedy jeden z nich nazywa się Keller Banks."
Pewnie ciekawi Was jakie są moje odczucia po lekturze Promyczka? Krótko mówiąc jestem zdruzgotana, zostałam przez autorkę "sponiewierana" i nie potrafię się pozbierać. Ta książka odciska trwały ślad w sercu czytelnika, łamie jego duszę, dosłownie. Jeżeli oczekujecie, że będzie to kolejna tkliwa historia z happy endem, to nie liczcie na to. Ta książka rozdarła mi serce, nawet teraz pisząc tą recenzję czuję rosnące z każdym słowem wzruszenie. Nigdy nie sądziłam, że książka będzie mogła mnie do tego stopnia poruszyć. Ostrzegam Was, to nie jest łatwa historia, po której skończeniu spokojnie zaczniecie kolejną książkę. Nie, ta opowieść zostanie z wami już na zawsze, na zawsze będziecie pamiętać Promyczka.
"Jest niespotykanym promykiem słońca. Nie tylko szuka jasnych stron...ale nimi żyje."
Kim Holden pisząc tą historię chciała nam czytelnikom coś przekazać, coś bardzo ważnego co często nam umyka: zapominamy, aby żyć. Aby żyć całym sobą, aby czerpać z życia pełnymi garściami, aby nawet w przypadku porażek podnosić się z głową do góry i iść dalej. Mamy tylko jedno życie, nikt za nas go nie przeżyje, a więc zróbmy coś z nim. Bądźmy z siebie dumni i róbmy to co kochamy!
I pamiętajcie JESTEŚCIE DZIELNI! :)
Moja ocena: 6/6 (bezkonkurencyjna)
Tytuł: Promyczek
Autor: Kim Holden
Wydawnictwo: Filia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i pozostawiony komentarz!
Zapraszam ponownie!